Tekst ten jest kontynuacją Części 1, którą możecie przeczytać tutaj.
Perspektywa założycieli startupów
- Rzadko pytają nas o nasz impakt.
Na pytanie czy są pytani o swój impakt społeczny i środowiskowy założyciele startupów odpowiadają, że to się zdarza bardzo rzadko, jeśli w ogóle. Jeśli takie pytania się pojawiają dotyczą one najczęściej wpływu środowiskowego, który dzisiaj bardziej przebija się do świadomości inwestorów czy w ogóle opinii publicznej.
“Mam wrażenie, że to my bardziej zwracamy uwagę na to, że chcemy być startupem impaktowym. Choć w rzeczywistości bardzo mało jest takich startupów, które mówią wprost o swojej impaktowości i to o impaktowości, która jest postawiona wyżej niż czynnik biznesowy.” Bartłomiej Rak, Rebread
“Zazwyczaj jak ktoś nas pyta o nasz wpływ społeczny i środowiskowy, to w trakcie programów akceleracyjnych, i to wtedy najczęściej jest jakiś akcelerator zagraniczny.” Weronika Czaplewska, wiceprezeska Envirly
- Potrzebujemy twardych danych, żeby wykazać swój wpływ.
Co nie jest łatwe, jak piszemy wyżej, szczególnie w przypadku startupów adresujących wyzwania społeczne. Piotr Ciszek, CEO Resql, dzieli się z nami swoim doświadczeniem w tym obszarze:
“Nasi interesariusze żądają twardych danych świadczących, że nasza usługa rzeczywiście działa. W przypadku naszego startupu o takie jednoznaczne dane jest nieco trudniej. Nie jesteśmy zero-jedynkowi. Dla nas wyznaczników skuteczności jest dość sporo i często są one niejednoznaczne. Dlatego pracujemy nad najtrafniejszą formą weryfikacji.”
Twarde dane to często informacje pozyskiwane wprost od interesariuszy startupu. Zebranie takiego materiału jest zadaniem wymagającym większego wysiłku. Zdaniem Weroniki Czaplewskiej, wiceprezeski Envirly, “najlepsze praktyki w procesie pomiaru wpływu społecznego opierają się na badaniach grup testowej i kontrolnej. To się sprawdza. Ale to też jest bariera, bo takie badania są dość drogie, więc to nie jest coś, co można na bieżąco robić.”
- Jak uchwycić rzeczywisty impakt?
W przypadku startupów adresujących społeczne wyzwania przejście z poziomu mierzenia aktywności i bezpośrednich efektów działalności startupu (np. ilość zorganizowanych szkoleń, ilość ściągnięć aplikacji) na wyższy poziom mierzenia wpływu, gdzie oceniane są rzeczywiste zmiany w jakości życia odbiorców w efekcie korzystania z usług i produktów danej organizacji, wydaje się kolejnym etapem wtajemniczenia w sztuce pomiaru wpływu społecznego. Niektórzy z naszych rozmówców są świadomi konieczności przeniesienia pomiaru wpływu na wyższy poziom. Oto co usłyszeliśmy od jednej z naszych rozmówczyń:
“Można na przykład mierzyć liczbę użytkowników korzystających z danej aplikacji, ale trzeba jeszcze uchwycić, jak to na nich wpływa. Czy na przykład ich stan zdrowia psychicznego się polepsza? A może nie. Bardzo ciężko się takie rzeczy liczy.” Weronika Czaplewska, wiceprezeska Envirly
- Impakt jest bardziej częścią naszych operacji i procesów niż elementem marketingu.
Należy rozróżnić startupy bardziej dojrzałe na swojej ścieżce impaktowej, które ewoluowały od nieświadomego swojego wpływu startupu do organizacji w pełni kompetentnej w tym obszarze, od tych, które są dopiero na początku swojej drogi będąc na przykład w fazie pre-seed. Organizacje dojrzałe postrzegają cel pomiaru wpływu jako sposób na usprawnienie swoich procesów i operacyjnego modelu działania. Zwróciliśmy uwagę na następującą wypowiedź w kontekście opisu kompetencji pracownika działu sustainability w startupie dojrzałym.
“Ta osoba nigdy nie chce iść do mediów z tematem impaktu, ponieważ to nie jest jej priorytet, ani nawet nie ma takiej ambicji. Nasze rozmowy o impakcie to nie są rozmowy o marketingu, to są raczej dla nas zagadnienia operacyjno-procesowe.” Wojciech Sadowski, CEO & Współzałożyciel Packhelp
Co oczywiście nie znaczy, że element komunikacji impaktu jest w tych organizacjach bagatelizowany, lecz jest on ewidentnie elementem wtórnym.
- Mamy niewystarczająco dużo czasu na prezentację naszych pomysłów impaktowych inwestorom.
Czy startupy pozytywnego wpływu z misją społeczną i/lub środowiskową mogą liczyć na większą uwagę inwestorów niż inne startupy? Okazuje się, że niekoniecznie. Bartłomiej Rak, współzałożyciel Rebread, mówi nam, że:
“Ekosystem startupów jest tak zbudowany, że musisz mieć super prezentacje dla inwestorów. Kiedyś mieliśmy na takie wystąpienie 15 min, teraz to już jest 5 albo 3 minuty. Jako startup impaktowy nie chcemy wpisywać się w takie ramy. To jest nie fair, żeby podmioty, których aspiracją jest rozwiązywać globalne problemy były skazywane na taką samą konkurencję jak startupy, których celem jest głównie zarabianie pieniędzy. Daleko nie zajdziemy jeżeli podmiotom impaktowym nie będziemy pozwalali na dłuższe niż 3 minutowe prezentacje.”
Naszym zdaniem jest to uzasadnione żądanie, lecz jak przekonać do tego inwestorów?
- W jakim kontekście umieścić nasz wpływ?
Możliwość pokazania swojego wpływu w pewnym kontekście czy porównanie go do jakiegoś benchmarku ma znaczenie dla niektórych założycieli startupów, którzy mierzą się z odpowiedzią na pytanie czy to co robią jest wystarczająco dobre. Katarzyna Kolanowska, współzałożycielka startupu Karmnik mówi:
“Możemy liczyć przejechane kilometry… tylko do czego to przyłożyć? To jest problem. Problemem jest kontekst, nie sam pomiar, bo pomiar jest prosty. Ponadto, im bardziej te wyliczenia są skomplikowane, tym mniej taka informacja jest atrakcyjna dla końcowego odbiorcy. Nikt nie będzie potrafił ich powtórzyć, ani podważyć. To jest też ten problem z odbiorem tak skomplikowanych danych.”
Z naszych rozmów wyłania się obraz wciąż jeszcze niedojrzałego rynku inwestycji impaktowych w Polsce. Liczba inwestorów zainteresowanych koncepcją impact investingu ciągle jest bardzo mała. Z powodu trudności pomiaru projektów społecznych dominują tematy środowiskowe, stąd rozkwit inwestycji ClimateTech (też bardzo ważnych, żeby było jasne). Według dealroom.co działania na rzecz klimatu (SDG13) oraz czysta i dostępna energia (SDG7) to nadal najczęściej finansowane cele zrównoważonego rozwoju.
Jak zauważa jeden z cytowanych wyżej rozmówców nie powinniśmy liczyć na to, że nagle pojawi się jakieś magiczne, niezawodne narzędzie do pomiaru wpływu społecznego i środowiskowego. Inwestorzy czy startupy nie powinny jednak rezygnować z prób, nawet tych niedoskonałych, pomiarów swojego wpływu. Stare chińskie przysłowie mówi: “Lepszy diament z wadą niż kamyk bez niego”. Pamiętajmy, że stworzenie i doskonalenie systemu mierzenia wyników finansowych jaki dzisiaj znamy zajęło dziesiątki lat. “Myślenie o ryzyku również nie wymagało stuprocentowej dokładności – wymagało jedynie dokładności, na której można polegać”.